Dolegliwości: Ograniczenie słuchu i szum w prawym, utrata słuchu sięgająca 80% i zwiększająca się w ciągu ostatnich 20 lat; depresja i problemy ze spaniem, bóle mięśni i kręgosłupa, uciążliwe bóle głowy; nałóg wieloletniego palenia papierosów.

...Witam w świecie ciszy, to były słowa kanadyjskiego lekarza specjalisty, po przeprowadzonych wcześniej badaniach słuchu mojego prawego ucha. Było to niedługo po moim przybyciu do Kanady, w której jestem już piętnaście lat.

Problem z ograniczeniem słyszalności zaczął się już w Polsce. Na początku był szum w prawym uchu, wciąż go zatykało i kontakt z otoczeniem stawał sie uciążliwy. Lekarze nie umieli określić przyczyny i z tym narastającym schorzeniem wylądowałam w Kanadzie.

Tutejszy specjalista, po obejrzeniu wyników przeróżnych testów, też rozłożył bezradnie ręce. Szczerze powiedziawszy dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jest to poważny problem, tym bardziej iż lekarz zasugerował operację w celu dokładnego zdiagnozowania przyczyny, nie dając mi przy tym żadnej gwarancji na odzyskanie słuchu. Nie mając tej pewności postanowiłam nie poddać się działaniu chirurgicznemu i nauczyć się żyć z tą dolegliwością.

Jednak, z wielu powodów niedosłuch działał na mnie depresyjnie. Utrudniał mi prowadzenie konwersacji z ludźmi, naukę języków obcych, słuchanie muzyki, komplikował wiele sytuacji. Określono, że utrata słyszenia jest rzędu 80%, chociaż w moim przekonaniu było gorzej, proces się pogłębiał i właściwie nie słyszałam. Sugerowanym wyjściem było kupno aparatu słuchowego. W sumie najlepszy okres mojego życia spędziłam borykając się z tym problemem. Dopiero po dwudziestu latach tak dużego dyskomfortu, jakim jest niedosłuch i związany z nim stres, nastąpiła duża pozytywna zmiana.

A wszystko to zawdzięczam panu Wiesławowi Jarosławskiemu. Już po pierwszej wizycie czułam jakby zdjęto ze mnie wielki pancerz. Zaczęłam normalnie oddychać, odzyskałam lekkość ruchów i dobry humor. Okowy, w jakie wpędził mnie stres i narastająca nerwica zaczęły pękać. Po każdym spotkaniu czułam się coraz lepiej, mogłam bez problemu zasypiać, nie odczuwałam bólu mięśni, kręgosłupa, głowy. Ale największą radością jest to, że już po czwartej wizycie u pana Wiesława odzyskałam 50% słuchu. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, mogłam rozmawiać przez telefon korzystając z prawego, nieczynnego dotychczas ucha. Głos dochodził jeszcze jakby z oddali, ale przebijał się i był dla mnie zrozumiały.

Teraz jestem przekonana, że po kilku kolejnych sesjach, tym razem pan Jarosławski poda mi rękę i powie: Witam w świecie słyszących i to dobrze słyszących. Muszę jeszcze nadmienić, że też dzięki tym sesjom terapeutycznym pozbyłam się nałogu palenia papierosów, którymi zatruwałam sobie życie przez trzydzieści lat. Próbowałam z tym walczyć, kilka razy rzucałam, ale byle stres powodował, że znów sięgałam po nie.

A tymczasem, już po trzecim bio-engetycznym oddziaływaniu, stało się coś zdumiewającego. Po powrocie do domu wypaliłam jednego papierosa, ale zupełnie mi nie smakował. Właściwie wyrzuciłam go w połowie i powiedziałam sobie, więcej nie. Wciąż pamiętam jego wstrętny smak i mentalnie też potrafię wytłumaczyć sobie bezsens palenia. Wiem, że już mogę sobie z tym poradzić, z każdym tygodniem czuję się bardziej wyzwolona i bezpieczna, nic a nic nie ciągnie mnie w stronę pudełka z wypełnionymi nikotyną „pałeczkami”.

Dziękuję panu za to wszystko... za przywróconą radość życia,
Teresa N.
Windsor, 2009.06.21