Dolegliwości: Wysypka na skórze, uderzenia gorąca, ból w ramionach, cysta na nerce, mięśniaki na macicy.

...Ten opis zawiera pieczołowicie zbierane i rejestrowane fakty z przebiegu energoterapii, którą przebyłam w okresie ostatniego półrocza u pana Wiesława Jarosławskiego.

Moje problemy zdrowotne zaczęły się nasilać gdzieś na początku września 2009. Na skórze pojawiła się wtedy wysypka. Najgorzej było na rękach i nogach. Tworzyły się tam sinawo-czerwone place, a z czasem coraz bardziej pokrywałam się czerwono-różowymi pryszczami.

Wysyp ten był swędzący i tkwił na mnie uparcie. Stosowałam leczenie środkami ziołowymi ale całymi tygodniami nic się nie działo. Zdarzało się, że te wstrętne plamy zaczynały lekko blednąć, lecz już na drugi dzień pojawiały się w innym miejscu. Tak, że całe moje ręce były nimi pokryte aż do ramion. To samo działo się na nogach, z największym nasileniem na podudziach. Mam 56 lat i dodatkowo cierpiałam na uderzenia gorąca i te ataki dobijały mnie już od ponad dwóch lat, regularnie z częstotliwością co pół godziny. Może to zabrzmi śmieszni, ale marzyłam o wejściu do lodówki by się ochłodzić, a zastępczo stale korzystałam z wiatraków.

Ten zespół dolegliwości skłonił mnie do podjęcia decyzji o zapisaniu się na wizytę do pana Wiesława Jarosławskiego. I co ciekawe już po pierwszym spotkaniu moje uderzenia gorąca praktycznie ustąpiły. Tragiczny cykl, co pół godziny, dający kilkadziesiąt ataków podczas mojej dziennej aktywności, zmienił się na może trzy i to lekkie w ciągu doby. Byłam taka szczęśliwa ze zniknięcia tych upiornych „hot-flash” bo już byłam pewna, że będę z nimi pokutować do końca życia. Przez krótki czas pojawiały się jeszcze sporadycznie i już łagodnie, aż po kolejnych paru sesjach terapeutycznych odeszły na dobre. Natomiast te wstrętne plamy utrzymywały się nadal, jeszcze po drugim działaniu energetycznym. Wtedy to pan Wiesław, niezadowolony z dotychczasowych efektów zapowiedział, że po trzeciej wizycie moja wysypka powinna zacząć ustępować – i tak się stało.

Kolejne sesje uporządkowały wszystko. Moja skóra czyściła się i czyściła, plamy bladły, pojawiało się ich coraz mniej, aż wreszcie całkowicie mnie opuściły. Minęło już sporo tygodni a moje ciało jest gładkie, bez śladu jakichkolwiek zmian, a uderzenia ciepła przeszły do historii.

Muszę nadmienić, że już na wstępie pan Jarosławski stwierdził, że te oszpecające mnie plamy powodowane są przez niesprawną wątrobę. Rzeczywiście w badaniach z 2008 roku okazało się, że mam na niej jakieś plamki czy też drobne uszkodzenia. Ale już obecny test ultradźwiękowy ze stycznia 2010, po ustąpieniu tych liszai, wykazał, że wszelkie zmiany w tkance wątroby ustąpiły. Były też inne usterki zdrowotne, może mniej istotne, ale jednak dokuczliwe. Na pierwszym spotkaniu terapeuta zwrócił uwagę na moje ramiona pytając czy nie odczuwam w nich bólu, a ja właśnie zastanawiałam się czy nie ponaciągałam tam sobie mięsni, bo tak mi doskwierały. Ta dolegliwość ustąpiła zupełnie po drugim seansie.

Wspominam o tym, aby wykazać dokładność a nawet drobiazgowość w wychwytywaniu różnych moich bolączek podczas analizy energetycznej stanu zdrowia, od której pan Wiesław rozpoczął terapię. Innym wewnętrznym problemem było istnienie na mojej prawej nerce wyraźnej cysty (potwierdziły to już prześwietlenia w 2008 roku). Z tym kłopotem energia pana również sobie poradziła. Sprawdzian w bieżącym roku upewnił mnie, iż nerki są w porządku, a ta narośl tak się zminimalizowała, że nie jest uważana przez lekarzy za niepokojący objaw.

No a na koniec zostawiłam jeszcze jedną istotną dolegliwość. Osiemnaście lat temu miałam operację podczas której usunięto mi mięśniaki z macicy. Wtedy też dowiedziałam się, że była ona powiększona jak podczas ponad czteromiesięcznej ciąży. Miałam siedem mięśniaków o wielkości - od średnicy orzecha włoskiego do pomarańczy. Zostałam wtedy poinformowana przez chirurga, że te mięśniaki odrosną, bo u mnie występuje skłonność genetyczna do ich formowania się. Tak też się stało po ośmiu latach.

Moja ówczesna pani doktor upierała się, że jestem w pięciomiesięcznej ciąży, nie wierząc moim zapewnieniom, iż są to tylko mięśniaki. W końcu ultrasound potwierdził moją wersję. W tej sytuacji doktor zaleciła mi operację całkowitego usunięcia narządów kobiecych (Histeroctomy). Tego chciałam za wszelką cenę uniknąć. Próbowałam różnych metod samo uzdrawiania i udało mi się doprowadzić do zmniejszenia brzucha, ale problem wciąż trwał. Badania ultradźwiękowe w 2008 roku wykazały, że macica jest nadal zgrubiała i ma małe mięśniaki. Wtedy jeszcze mogłam je wyczuć dłonią przez skórę brzucha.

Skutecznie z tym problemem rozprawił się dopiero pan Jarosławski. Obserwowałem efektywność jego działania w ciągu dwóch miesięcy w miarę regularnych sesji. Po tym czasie badając się manualnie nie mogłam wyczuć w obrębie mojego brzucha żadnych zmian.

Byłam ucieszona, ale wciąż z lekkim niedowierzaniem poszłam na test USG, który jednak w pełni potwierdził moje nadzieje. Macica sklęsła co najmniej o połowę, właściwie wróciła do normalnych rozmiarów, a z mięśniaków zachował się jeden, malutki, umiejscowiony z tyłu. To ogromny postęp! Mój brzuch jest płaski, mogę swobodnie wykonywać ćwiczenia wzmacniające na podtrzymanie kondycji. Czuję się doskonale i mam znacznie więcej energii.

Reasumując, dzięki sesjom bioenergioterapii u pana Wiesława Jarosławskiego wróciłam do pełni sił i zdowia.

Tysiąckrotne dzięki;
Grazyna A.
Toronto, Ontario 09.02.2010