Dolegliwości:Dręcząca od ponad dwóch lat ogólna bolesność - wyróżniająca się szczególnie w lewym stawie łokciowym i po prawej stronie ciała, od stawu biodrowego w dół, aż do stopy

Ponad dwa lata temu w moim ciele pojawił się i zaczął narastać problem coraz silniejszego bólu. Zaczęło się od lewego łokcia. Jestem osobą leworęczną i grałem też w tenisa - więc podejrzewano klasyczny „łokieć tenisisty” („tenis elbow”), ale czas nie potwierdził tej diagnozy, a na dodatek obszar bolesności zaczął się rozszerzać na całą prawą stronę - poczynając od prawego biodra w dół.

Mam 65 lat, byłem wysportowanym i pełnym energii człowiekiem, a tu nagle stawałem się coraz bardziej rozbitym, nie mogłem nawet napiąć mięśni klatki piersiowej - byłem cały rozlazły. Pożegnałem się z salą do ćwiczeń fizycznych, na której byłem częstym gościem, przerwałem „streching”, czyli ćwiczenia rozciągające, od których zaczynałem dzień.

Stałem się przewrażliwiony, cierpiący, uczulony na złe zewnętrzne energie. To było jednym z powodów opuszczenia sali gimnastycznej, bo tam były świetlówki, których promieniowania już nie mogłem znieść. Próbowałem powrócić na ścieżkę zdrowia i aktywności fizycznej, ale nie udawało się. Wszystko hamował narzucony mi obowiązkami tryb życia i stresy i stała bolesność. W Kanadzie wykonuję zawód elektryka i w pracy też narastały problemy. Tam też występowały szkodzące mi energie - byłem coraz bardziej obolały, a w piersi narastał „lodowaty blok” - była jakby zamarznięta.

Zacząłem szukać wyjścia w „Spiritual Healing” - w to były włączone elementy filozofii, teologii, sportowej aktywności - niestety poprawa nie następowała. Dla odbudowania energii spróbowałem terapii „Bowena”, akupunktury, działania chiropraktora i regularnej fizykoterapii - wszystko na nic.

Wtedy też, czując się jak ruina wybrałem się do Meksyku, aby nieco ogrzać bolące mięśnie, stawy i kości. Ciut podbudowany, w samolocie powrotnym usiadłem obok Polaka. Nawiązała się rozmowa, doszliśmy do moich dolegliwości i wtedy on powiedział, że jedyny ratunek dla mnie widzi w jak najszybszym kontakcie z słynnym polskim uzdrowicielem, panem Wiesławem Jarosławskim, który przyjmuje w Toronto i Mississauga.

Zaraz po wylądowaniu i dotarciu do mieszkania otworzyłem komputer i następnego dnia zamówiłem wizytę. I dalej było jak cud, chociaż tego słowa nie powinno się tu używać i pan Jarosławski również za nim nie przepada. Dla niego przekaz uzdrawiającej energii jest rzeczą normalną, o skuteczności udowodnionej w codziennej praktyce. Odbyłem dwie wizyty, a moją historie opowiedziałem asystentowi pana Wiesława tuż po trzecim spotkaniu.

Niech umieści w dokumentacji moje oświadczenie, że wszystkie dolegliwości prześladujące mnie regularnie od ponad dwóch lat ustąpiły !!! Jestem znów jak jedna wielka energetyczna całość - od czubka głowy do dużych palców u stóp. Bardzo wyraźnie odczuwałem energię płynącą z rąk Wiesława - było to jak wspaniały wewnętrzny masaż, po którym wszystko porządkuje się i wraca do normy. Jakikolwiek ból zniknął i wręcz roznosi mnie energia.

Umówiliśmy się, że jeszcze dodam swe wrażenia po następnej czwartej wizycie, którą jeszcze zamówiłem. To były niesamowite i wyraziste doznania. Bardzo intensywnie odczuwałem przepływ energii docierającej w dół mojego ciała, przez rejon bioder, aż do stóp. Towarzyszył temu jakby zawrót głowy i pewne uczucie chwiejności. Ale to był moment przejściowy i w sumie przyjemny. Po chwili zacząłem wyraźnie zauważać wypełnienie i stabilizację całego mojego systemu energetycznego - od ramion do stóp.

Przeniknęła mnie dobra, odnawiająca energia, nie mogłem powstrzymać śmiechu - zniknęły wszelkie psycho-fizyczne blokady. Czuję się zdrowo, młodzieńczo, wręcz tanecznie - dobrze i radośnie.

A w jakich słowach można zawrzeć podziękowanie za tak rewelacyjny efekt terapeutyczny - wciąż się nad tym biedzę.

Peter F.
Toronto, 10.02.2014