Dolegliwości:Chroniczny i wieloletni ból w prawym barku i znaczne ograniczenie ruchu - po przykrej kontuzji prawego barku z naderwaniem przyczepów mięśniowych, podczas gry w tenisa.

To, co chcę opowiedzieć wciąż jawi mi się, jako coś nieprawdopodobnego, trudnego do pojęcia i wiarygodnego przekazania - a przydarzyło się właśnie mnie i to już w lutym 2012 (!) - więc uzyskany efekt zdrowotny jest z pewnością trwały. Zawsze prowadziłam bardzo aktywne życie, w którym sport odgrywał ważną rolę, a w nim tenis i jego odmiany, w których trzeba było ostro machać rakietą. I to skończyło się przykrą kontuzją prawego barku z naderwaniem przyczepów mięśniowych.

Od tamtego feralnego lutego praktycznie stałam się inwalidką. Nastąpił bardzo mocny atak bólu i znaczne ograniczenie ruchu. Niedawno przekroczyłam czterdziestkę, czułam się młodo, a tu o podniesieniu ręki nieco wyżej mogłam sobie tylko pomarzyć.

Potem był 11-miesięczny okres na przeróżne zabiegi rehabilitacyjne, w tym cała gama klasycznych ćwiczeń i masaży usprawniających oraz wiele wkłuć akupunkturowych. Nic nie pomagało. Wtedy też na początku 2013 roku poddałam się zabiegowi chirurgicznemu, podczas którego próbowano oczyścić i zespolić ponownie moje naderwane przyczepy mięśniowe do kośćca. Po tej operacji ból stał się chronicznym i nie miałam już nawet kilku minut oddechu.

Torturowana tak byłam bliska kompletnego załamania i wtedy to mój przyjaciel powiedział mi o, jego zdaniem, niesamowicie skutecznym bioterapeucie - panu Wiesławie Jarosławskim. Nie miałam zbyt wielkiego pojęcia o tego rodzaju terapii - ale będąc już nad przepaścią beznadziei postanowiłam zaryzykować. Ta pierwsza i magiczna w moim odczuciu wizyta odbyła się w styczniu 2013 roku. Właściwie to była tylko ta jedna potrzebna mi wizyta, bo tuż po niej – WYZDROWIAŁAM !!!. Wszystkie moje bólowe i ruchowe problemy całkowicie ustąpiły. Odwiedziłam jeszcze gabinet pana Wiesława dwa razy. Bardziej dla uspokojenia siebie i nabrania pewności, że ten upiorny ból nie wróci…

i nie wrócił do dzisiaj, kiedy opisuję tę historię - sama wpatrując się z lekkim niedowierzaniem w stawiane litery, które potwierdzają fakt mojego uzdrowienia.

Brak mi też słów, aby opisać moją wdzięczność, ale pan Wiesław zrozumie.

Andrea R.
Toronto, 20.05.2013