Dolegliwości: Guz Wilmsa prawej nerki (nephroblastoma), z przerzutami na lewą nerkę i płuca. Stan zaawansowania choroby - stopień 4/5 (poziom 5-ty jest ostatnim).

Nasza pięcioletnia Zosia zachorowała w połowie 2012 roku. Postawiona diagnoza brzmiała:
Guz Wilmsa prawej nerki z odległymi przerzutami na nerkę lewą i płuca. Natychmiast zastosowano chemioterapię, później dołączono naświetlenia płuc.

Nasza pięcioletnia Zosia zachorowała w połowie 2012 roku. Postawiona diagnoza brzmiała: Guz Wilmsa prawej nerki z odległymi przerzutami na nerkę lewą i płuca. Natychmiast zastosowano chemioterapię, później dołączono naświetlenia płuc.

Skutkiem ubocznym intensywnej chemioterapii było niszczenie szpiku kostnego, a u Zosi doszło również do dwóch zapaści spowodowanych zatruciem organizmu po otwarciu się jelit - co nastąpiło w trakcie chemioterapii przedoperacyjnej. Córka miała wtedy przeprowadzone dwie transfuzje krwi, a jej stan zdrowia był tragiczny.

 

W styczniu 2013 roku guz razem z prawą nerką został usunięty - był wielki i ważył około dwóch kilogramów. Stan zdrowia Zosi nadal pozostawiał wiele do życzenia i oboje z mężem byliśmy bardzo załamani. Po tej operacji nadal trwała walka o ocalenie pozostałej nerki - w perspektywie bowiem był kolejny zabieg  usunięcia wciąż istniejącego na niej guza, lub całości.

W marcu 2013 roku znajoma męża powiedziała nam, że do Polski przyjeżdża z Kanady znany bioterapeuta pan Wiesław Jarosławski. Gdy pojechaliśmy do niego na pierwszą sesję energetyczną Zosia była już bardzo słaba. Pan Wiesław powiedział, że jej ciało ma blokady energetyczne, które paraliżują przepływ energii.

 

Córka podczas pierwszej terapii oraz po jej zakończeniu czuła się słabo, a w domu od razu poszła spać. Dwa dni później odzyskała rezon i już czuła się dobrze. Każda kolejna sesja dawała postęp i nasze dziecko wyraźnie wracało do czynnego życia - radość, siła, śmiech, chęć do jazdy na rowerze. To dawało nam nadzieję, że będzie dobrze.

 

Po trzech wizytach u pana Wiesława mieliśmy wyznaczoną kontrolę na Oddziale Dziennym szpitala. Krew, mocz - standardowe badania przy tej chorobie.  Wyniki były bardzo dobre. To się zjawiło jak światełko w tunelu. Zosia spotkała się z bioenergoterapeutą siedem razy

  - tzn. osobiście siedem razy. Pan Wiesław wracał  bowiem do Kanady ale obiecał, że stamtąd nadal będzie prowadził  terapię z naszym dzieckiem, tym razem na odległość - a ja z mężem mamy ją uważnie obserwować i kontrolować medycznie.

I tak się działo. Pan Wiesław wysyłał regularnie co tydzień energię uzdrawiającą Zosię oraz kontaktował się telefonicznie ze mną lub mężem. Kiedy rozmawialiśmy i relacjonowaliśmy postępy widoczne u córki - umacniał nas w tym przekonaniu i stanowczo twierdził, iż jest coraz lepiej i tak dotrwaliśmy do kolejnych badań medycznych.

 

Minęły już trzy miesiące (w międzyczasie Zosia miała jeszcze naświetlane płuca). Drżeliśmy nieco przed tymi testami, a tu: Płuca czyste, bez zmian nowotworowych. Tomografia w porządku. Wszystkie wyniki bardzo zadawalające. Pozostały jedynie dwie blizny po największych zmianach. Tradycyjne badania krwi i moczu,  które zawsze wykonuje się po stosowaniu chemii również bardzo zadawalające. Reakcja lekarza: Nie wiem co państwo robicie, ale róbcie tak dalej.

W sierpniu lekarz prowadzący umówił nas na konsultacje z chirurgiem we Wrocławiu. Pojechaliśmy z czerwcowymi wynikami tomografii nerki, gdzie guz jest jeszcze widoczny. Tamten specjalista skłaniał się do operacji usunięcia drugiej nerki ale stwierdził, że potrzebne są nowe badania.

 W październiku wykonaliśmy rezonans magnetyczny jamy brzusznej - nerka była już zupełnie czysta. Tydzień później na kontroli w szpitalu lekarz prowadzący poprosił innego specjalistę

z Warszawy o dodatkowe badania ultrasonograficzne. Po ich wykonaniu konsultant  stwierdził: Nie wiem czego wy ode mnie oczekujecie ale dziecko jest zdrowe - nie ma tylko prawej nerki. Mąż, który był obecny podczas badania mówił, że lekarz prowadzący nie przybliżał wykonawcy tych badań historii choroby Zosi - może, aby się niczym nie sugerował ?

Wyniki rezonansu zostały wysłane do chirurga-onkologa we Wrocławiu. Teraz lekarz wycofał się z konieczności operacji usunięcia nerki, a jedynie zalecił częste sprawdziany medyczne.

 

Na następnej regularnej już wizycie kontrolnej w Poradni spędziliśmy bardzo dużo czasu. Lekarz prowadzący szczegółowo przeglądał historię choroby Zosi i wszystkie wykonane po drodze wyniki badań i testów. Był wyraźnie poruszony - robił wrażenie, że nie ufa własnym oczom i nie wierzy w to co widzi. W rozmowie stwierdził, że po raz pierwszy w jego karierze zawodowej zdarzył się taki przypadek - aby dziecko, któremu zaaplikowano najcięższą

 

z możliwych przy takiej chorobie chemii tak szybko pokonało swoje schorzenie i miało tak świetne wyniki badań.

Dwa dni temu wróciliśmy z kolejnej kontroli. Standardowe badania: Morfologia i biochemia krwi oraz analiza moczu są bardzo dobre. Lewa nerka spełnia całkowicie swoja funkcję i daje sobie radę z oczyszczaniem organizmu. Rentgen klatki piersiowej: Płuca bez zmian naciekowych. USG jamy brzusznej: Narządy wewnętrzne o prawidłowej budowie i echostrukturze.

 

GUZ USTĄPIŁ i wierzymy, iż stan ten się nie zmieni. Zosia szybko nabiera sił i jest gotowa do w pełni aktywnego włączenia się w radosne życie zdrowej kilkulatki. Jest to dla nas przeogromnym darem, za które żadne słowa podzięki nie będą wystarczające. Wierzymy jednak w tę moc, którą został Pan obdarowany i tak szczodrze podzielił się nią z naszą jedynaczką,

co w sposób cudowny odmieniło nasze życie - za co będziemy Panu zawsze wdzięczni.

 

Z wyrazami szczerego szacunku dla Pańskiej misji.
Małgorzata i Jacek
(Rodzice pięcioletniej Zosi)
Dęblin, 05.04.2014.