Dolegliwości: Alergia, zanikanie głosu.

...Jestem 43-letnią alergiczką uczuloną na prawie wszystko co kwitnie. Najgorzej reaguję na pylące drzewa i trawy. A od marca do września trwa ten mój najgorszy okres. I tak się męczę od urodzenia córki, kiedy mój organizm dziwnie się rozstroił, czyli już ponad 20 lat.

Do opisanych dolegliwości dołączył też problem z głosem. Po prostu zaczął mi stopniowo zanikać. Zazwyczaj było tak, że nagle przestawałam mówić, a po dniu lub dwóch równie niespodziewanie mnie odtykało. Z czasem jednak sytuacja się pogorszyła i przerwy wypełnione ciszą były coraz dłuższe.

I tak na przykład w maju ubiegłego roku odjęło mi mowę na pełne dwa tygodnie, a to już było przerażające. W tym roku zaniemówiłam już na dobre, bo minął miesiąc a ja nie potrafiłam wykrztusić ani słowa.

Leczenie polegało na przyjmowaniu silnego antybiotyku przez okres ponad dziesięciu dni. Niestety nie spowodowało to żadnego efektu. Było tak źle, że lekarz skierował mnie na naukę mowy, tzn. „speach therapy”. W czasie ćwiczeń terapeutka trzymała dłoń na moim gardle, a ja próbowałam wydawać z siebie jakieś dźwięki i kształtować je w słowa.

Lekarz twierdził, że jest coś źle z moimi oskrzelami, bo według badań struny głosowe i właściwie całe „pudło rezonansowe” było w porządku, a głosu wydobyć nie mogłam. Cały czas okropnie się męczyłam, żeby wyartykułować jakieś głoski. Z kolei takie wymęczanie dźwięków na siłę, zdaniem specjalisty, było szkodliwe i mogło dodatkowo niszczyć gardło. Według laryngologa moje oskrzela nie domykają się i to powoduje blokadę – tak to przynajmniej rozumiałam.

Na dodatek lubię mówić, jestem pogodną i nieco gadatliwą istotą, a tu masz – nic z siebie nie mogę wykrztusić. Wtedy to mój szwagier, który poznał pana Jarosławskiego, powiedział mi o nim i właściwie namówił na wizytę, gdyż wcześniej odwiedzał go ze swoimi bólowymi problemami pleców i kolan i przy jego schorzeniu energoterapia pomogła już po pierwszym razie.

No i nomen omen w moim przypadku stało się podobnie. Terapeuta zajął się moim gardłem, a wpływ jego energii był wręcz piorunujący – w ciągu kilkunastu minut nastąpił niewiarygodny postęp. W czasie tego oddziaływania miałam próbować mówić i z minuty na minutę stawało się to możliwe. Na początku miałam jeszcze niezłą chrypkę, ale mówiłam. A po wyjściu z gabinetu odezwałam się do córki już swoim normalnym głosem i tak to już zostało! Następnego dnia kolejny szok przeżyli moi koledzy w pracy, którym mogłam już swobodnie umilać czas swoim gadulstwem. No i potrafiłam też gromkim głosem powiedzieć panu Jarosławskiemu – DZIĘKUJĘ - za takie wspaniałe i szybkie uzdrowienie.... bo przed wizytą u niego wyglądało na to, że już się nie odezwę do końca życia.

Musze też powiedzieć, że miałam już poważne chwile załamania, kiedy to wszelkie prognozy wskazywały, iż moja przyszła komunikacja z otaczającymi mnie osobami będzie realizowana w języku migowym. A teraz mój głos jest znów silny i dźwięczny i wszystkim mogę opowiadać o tak wspaniałym terapeucie.

Jeszcze raz z całego serca dziękuję;
Ewa W.
Cheektovaga, USA 2009.07.15