Dolegliwości: Nieustanne moczenie nocne.

(List napisany przez mamę Mateusza – Małgorzatę)

Problemem mojego trzynastoletniego syna była wzmożona pobudliwość oraz nerwowość i prawdopodobnie związana z tym dolegliwość, którą było ciągłe moczenie nocne. Ten problem istniał zawsze z tym, że dawniej zdarzało się to Mateuszowi parę razy w miesiącu, ale już w ostatnich kilku tygodniach, przed napisaniem tego listu, regularnie co noc. Byliśmy u lekarza rodzinnego, który stwierdził, że z chłopcem jest wszystko w porządku. Zlecił też badanie moczu, które niczego złego nie wykazało. Za radą lekarza syn otrzymywał jedynie witaminę C – a problem i jego częstotliwość narastały. Była też sugestia, że to nasilenie moczenia nocnego związane jest z jego dorastaniem. I tyle było wsparcia ze strony medycyny akademickiej – czas biegł, Mateusz jadł witaminę C i śladu poprawy nie było.

Zaczęliśmy więc szukać rozwiązań alternatywnych i wtedy pierwszy raz trafiłam z synem do polskiego bioterapeuty. Był reklamowany jako światowej sławy uzdrowiciel i regularnie odwiedzał Kanadę. Byłam u niego z Mateuszem kilka, jak nie kilkanaście razy, na przestrzeni czterech lat, w Polsce i w Kanadzie. Miałam wrażenie, ze ten terapeuta zlekceważył problem mojego syna – nie określał stanu jego zdrowia, tylko zawsze słyszałam: „to jest błahostka i z pewnością przejdzie”, ale jakoś nie przechodziła - uznałam więc kontynuowanie sesji z nim za bezsensowne i wtedy właśnie przyjaciółka podała mi numer do pana Wiesława Jarosławskiego, wraz z bardzo pozytywną opinią.

Długo ociągałam się z decyzją zrażona działaniem poprzednika, ale koniec końców postanowiłam jeszcze raz spróbować, bo kocham mojego chłopca i nie mogłam mu blokować tej potencjalnej szansy na odzyskanie zdrowia.

U pana Jarosławskiego spotkałam się z zupełnie innym sposobem prowadzenia energoterapii. Na wstępie poświęcił sporo czasu na analizę energetyczną organizmu synka – ocenił, że u Mateusza występują bardzo mocne blokady energetyczne świadczące o jego dużym stresie, a najmocniej zablokowane są układ moczowy i serce. Ciekawe, bo jednym ze stałych objawów występujących u syna, były sine usta. Działo się tak zawsze pod wpływem wysiłku fizycznego, nawet niewielkiego. A fatalną pointą były te conocne moczenia.

Pierwsza sesja, zajęła może kilkanaście minut – pan Wiesław obwodził syna swoimi rękami, układał je w różnych miejscach jego ciała, zgodnie z sobie tylko wiadomym kodem i na zakończenie stwierdził, że wszystkie szkodliwe blokady energetyczne zostały usunięte. Zalecił uważne obserwowanie syna, jego reakcji i zachowania.

Ale właściwie nie było konieczności szczegółowej obserwacji, bo Mateusz już po tej pierwszej wizycie przestał się moczyć - problem nie powtórzył się ani razu, choć minął już prawie miesiąc !!! Według pana Jarosławskiego kłopot został usunięty raz na zawsze.

Od siebie mogę jeszcze uzupełnić, że Mateusz stał się wyraźnie spokojniejszy, sprawniejszy, bardziej zrównoważony i odporny na wysiłek fizyczny. Pierwszy raz w jego dotychczasowym życiu nie występuje też syndrom sinych ust.

Nagle stał się pogodnym, wesołym i zdrowych chłopcem, a ja oszołomiona tym błyskawicznym uzdrowieniem mogę tylko napisać: DZIĘKUJĘ – wielkimi, z serca płynącymi literami.

Małgorzata S. ( mama Mateusza)
Mississauga 21.06.2012.