Dolegliwości: Arytmiczne bicie serca, wysokie ciśnienie.

...Mam 62 lata -jakieś pięć lat temu zaczęłam odczuwać arytmiczne bicie serca. Wraz z tym nierównomiernym biciem wzrastało też ciśnienie mojej krwi. W tamtym czasie piłam dużo kawy i to coraz mocniejszej, aż pewnego dnia gdy wracałam z zakupów poczułam szybkie uderzenia, wręcz łomotanie serca.

Zamiast do domu trafiłam na „Oddział Emergency” - puls miałam wtedy ponad 150 na minutę, a ciśnienie krwi przekroczyło 180/100. Od razu położono mnie w szpitalu i dostałam leki na jego obniżenie. Od tamtego momentu takie pigułki stały się moją codziennością. To były różne leki, w różnych dawkach, ale nie powodowały najlepszych efektów. Właściwie to miałam skaczące ciśnienie krwi, raz lepiej raz gorzej, lecz z czasem zostało tylko pogorszenie, ciśnienie krwi wciąż wzrastało.

W ciągu ostatniego roku (brałam już 1 tabletkę rano i 2 wieczorem, ale pomagały tylko na parę godzin) moje pomiary utrzymywały się na poziomie 220/108 – mogę powiedzieć, że jak było 190/100, to jak na mnie było całkiem nieźle. Wstawałam rano (po pigułkach przecież) i czułam zawroty głowy. Mierzyłam więc ciśnienie i wyskakiwało 198/100, czyli mówiąc żartobliwie, całkiem dobrze jak na moje możliwości. Właściwie cały czas żyłam na granicy zawału, czy też wylewu.

Wtedy to w gazecie przeczytałam artykuł o panu Wiesławie Jarosławskim i powodowanych przez niego uzdrowieniach. Od razu zapisałam się na wizytę i już po pierwszej sesji terapeutycznej było lepiej. I ciśnienie krwi i samopoczucie poprawiły się zdecydowanie. Nie chciałam już więcej ryzykować, więc odbyłam pięć wizyt, fascynujących spotkań z bioenergią. Obecnie nie biorę już żadnych tabletek, a moje ciśnienie krwi wróciło całkowicie do normy. Mierzę je regularnie rano i wieczorem i tak:

Pomiary poranne pokazują 117-120/77-78, a wieczorne utrzymują się w granicach 127-130/79-80, czyli są jak u zupełnie zdrowego człowieka i takim właśnie się czuję. Mam wrażenie, że odmłodniałam co najmniej o 10 lat.

Przedtem chodziłam, a właściwie wlokłam się, z wyraźnym uciskiem w dolnej części pleców i szybko męczyłam się. A teraz, dla porównania, dwa dni po pierwszej wizycie u Pana poszłam na zakupy i prawie frunęłam, nic mnie nie bolało. Poruszałam się sprężyście – to była przyjemność, a nie męczarnia jak przedtem.

I oby tak dalej! Dziękuje, bo wierzę i wiem, że odzyskanie zdrowia i wspaniałego samopoczucia nastąpiło dzięki Pana uzdrawiającej energii.

Wdzięczna,
Bogumila P.
Toronto, 2009.10.27