Dolegliwości: Dolegliwości: Poważny stan zakaźny dróg moczowych u trzyletniej Oli - początek w 1966 roku.(list pisany w tamtym okresie przez jaj mamę Marzenę C.).

Ola zachorowała w 1996 roku, gdy miała 3 latka. Dokładniej początek miał miejsce w maju tego roku. Leczona była w Kielcach - początkowo w poradni na ul. Dalekiej. Tam podawano jej antybiotyki i dodatkowe lekarstwa, które miały przynieść córeczce ulgę, przy wysokiej gorączce i silnej bolesności podczas oddawania moczu. To była podobna terapia jak przy przeziębieniu. Leki nie dawały rezultatu i wtedy skierowano nas do Poradni Nefrologicznej w Kielcach. Tam leczenie przebiegało według schematu: testowanie moczu - posiewy, urografia, USG nerek i finałowe podawanie Furaginu. Te czynności ciągnęły się w nieskończoność, a choroba zamiast znikać, wciąż się odnawiała. W takich momentach dołączano antybiotyki. Skutkowały na krótko i znów był nawrót.

 

I wtedy zdecydowałam się na leczenie praniczne u pana Wiesława Jarosławskiego. Z córką zjawiłam się u niego około połowy listopada 1999 roku. Już po kilku seansach, sześcioletnia wtedy Ola, zaczęła wracać do zdrowia. Przestała brać furagin, a mimo to wyniki były coraz lepsze, a wkrótce wręcz bardzo dobre.

 

Zaczęła chodzić systematycznie do szkoły, a ataki połączone z silną bolesnością, które były prawie jej codziennością w ciągu trzech lat, zniknęły. Moje odczucia, początkowo nieufne i mieszane, ustąpiły miejsca pewności, że ten terapeuta uzdrowił moja córeczkę - któż bowiem jak nie matka, cierpiąca wraz ze swoim chorym dzieckiem, może to lepiej ocenić. Teraz mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, iż taka terapia jest bardzo skutecznym źródłem pomocy, przy tak trwałym, nie ustępującym schorzeniu, jakie miała córka.

 

Z poważaniem:
Marzena C. (w imieniu 6-letniej córeczki Oli)
Domaszowice 198
Kielce, maj 2000 r.

 

Ciąg dalszy pojawił się, w kwietniu 2015 roku. Wtedy to Wiesław, podczas pobytu w Polsce, przyjął grupę klientów w Głogowie koło Rzeszowa. Tam właśnie przyjechała mama Oli (obecnie już 21-letniej) wraz z ośmioletnim synem Michałem. Zaczęło się od wspomnień dotyczących Oli. Potwierdziło się, że po zakończeniu bioenergoterapii, którą przed laty prowadził Wiesław z sześcioletnim wtedy dzieckiem - jej wszelkie dolegliwości ustąpiły i to trwale. Dzisiaj zdrowa Ola studiuje Kulturoznawstwo i marzy o aktorstwie.

 

Ze wspomnień Wiesława sięgających dawnych sesji z dziewczynką ujawniły się dodatkowe informacje. Pamiętał, że wszystkie zęby mleczne Oli były uszkodzone. Lekarze bali się usunąć zepsute „mleczaki”, bo mogło to grozić szybkim rozszerzeniem się zakażenia na cały organizm. Podniebienie i język dziecka były już wtedy koloru sino-granatowego.

 

Pani Marzena konsultowała problemy Oli z dwoma lekarzami. Ich opinie były ponure. Na bieżąco nie dawali większych szans na wyzdrowienie - no może dopiero jak dziecko osiągnie wiek nastoletni. Ciekawy był też szczegół, który przypomniała pani Marzena. W czasie, gdy jechała z dzieckiem na pierwszą wizytę nastąpił u córeczki silny atak bólowy - alternatywą było zawrócenie do szpitala i zastosowanie środków znieczulających. I wtedy mała zaparła się, że chce jechać tylko do tego pana Wiesława - co finałowo okazało się zbawienne dla jej zdrowia. Aktualnie zachorował Michał - ośmioletni brat Oli. Stwierdzono u niego ostre zapalenie stawów oraz spore kłopoty trawienne uzupełnione ciągle nawracającymi stanami zapalnymi zatok. Lekarz prowadząca powiedziała, że w przypadku Michała ona zaleciłaby najchętniej odnalezienie tego terapeuty, który tak skutecznie pomógł przed laty Oli.

 

I to zdopingowało siostrę Michała do akcji poszukiwawczej. Sięgnęła do Internetu, odnalazła stronę Wiesława Jarosławskiego: www. wieslawjaroslawski.com. Los jej sprzyjał - bo chociaż Jarosławski od kilkunastu lat mieszka i przyjmuje w Kanadzie - to natknęła się na informację, że właśnie, na kilka tygodni zawita do Polski. Tym to sposobem jej mama Marzena, wraz z synem Michałem, dotarła do Głogowa i po piętnastu latach spotkała się ponownie z uzdrowicielem.

 

Wiesław stwierdził, że blokady energetyczne u Michała obejmują obie nerki, jelito grube oraz stawy. Już po pierwszej sesji chłopiec poczuł się lepiej, był rozluźniony i wyraźnie zrelaksowany. Kolejne informacje dosłane już pod koniec maja, przez panią Marzenę: Po wizycie Michała u pana Wiesława układ trawienny syna zdecydowanie się polepszył. Po zaleceniu oczyszczenia organizmu oraz odrzuceniu słodyczy - praca układu trawiennego Michasia wyraźnie się poprawiła. Syn sięga teraz po jedzenie, którego wcześniej nawet nie chciał widzieć. Je teraz zdecydowanie więcej.

 

Dziękujemy serdecznie panu Wiesławowi za wszystko!
Marzena, Ola, Michał.
Kielce, maj 2015 r.